Wywiady z pracownikami
„Poznałem Ratowniczkę i zapragnąłem być jak Ona” – wywiad z pracownikiem
Dzień dobry! Wiemy, że dla wielu z Was jest ciekawych jak wygląda praca Ratowników. Postanowiliśmy pokazać ją „od kuchni” i z bezpośredniego źródła. Przepytaliśmy kilka osób z naszego zespołu i mamy od nich odpowiedzi. Ciekawi?
Na przełamanie lodów przedstawimy Wam Jana Józefczyka – przyszłego Ratownika Medycznego.
Janek jest człowiekiem wielu talentów. Czasem pstryka nam zdjęcia📸, jest świetnym gawędziarzem, potrafiącym rozbawić każdego 😹, a w Liberandum zajmuje aż dwa stanowiska ✌️ Czasem przyjmuje zlecenia jako 📞 dyspozytor, a czasem sam te zlecenia realizuje jako Ratownik 🚑
Dlatego dziś odpowie na nasze pytania z dwóch perspektyw 😎
Zatem, nie przedłużając wstępu, przejdźmy do wywiadu.


Wywiad z pracownikiem #1 – Janek Józefczyk
Dlaczego zacząłeś jeździć w transporcie medycznym❓
💬 Zaczęło się dawno temu, bo w 2005 roku, na pielgrzymce z Krakowa do Częstochowy. Poznałem tam jedną ratowniczkę medyczną. Byłem wtedy dzieckiem, a ona czasem na postojach pozwalała mi uczyć się bandażować oraz przyklejać plasterki. I tak z roku na rok coraz więcej mi pozwalano, aż w końcu sam zrobiłem kurs pierwszej pomocy i na pielgrzymkę poszedłem jako zabezpieczenie medyczne. Następnie wstąpiłem do stowarzyszenia, w którym praktykowałem i udoskonalałem swoją wiedzę. Zrobiłem kurs KPP – Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy i otrzymałem tytuł Ratownika. W taki sposób zapragnąłem pracować w karetce.
Próbowałem wielu prac: myjnia, Żabka, ulotki… ale ciągle chciałem jeździć w karetce. I tak oto dostałem pracę w transporcie szpitala Uniwersyteckiego w 2019 roku. Równolegle wtedy pracowałem już w Liberandum, jeżdżąc na zabezpieczenia medyczne. I postawiłem sobie za cel dostać tutaj stałą pracę. Udało się! Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Mam okazję rozwijać swoje umiejętności i doskonalić się w przyszłym zawodzie.
A skąd pomysł na zawód dyspozytora❓
💬 Dyspozytorem zostałem ponad rok temu. Od samego początku, gdy zaczynałem pracę w Liberandum, podobała mi się praca biurowa, praca dyspozytora. Zaciekawiła mnie ta posada. Dostałem propozycję, przyjąłem.
Jak wygląda Twój dzień pracy❓
💬 Mój dzień pracy jako Ratownik nie różni się zbytnio od pracy dyspozytora. Poranek zaczynam od kontroli stanu technicznego pojazdu bądź sprzętu medycznego (w zależności od stanowiska, które obejmuję danego dnia w zespole – Kierowca lub Kierownik Zespołu). Następnie oczekuję na wezwanie dyspozytora – jeśli czas pozwala, jest wtedy chwila na kawę.

„Transportując pacjenta karetką, zostaliśmy uznani za porywaczy!”
Ile godzin pracujesz❓
💬 Pracuję różnie. Jeden miesiąc więcej, drugi mniej. Nie mam określonej liczby godzin.
Ile średnio odbierasz telefonów❓
💬 Średnia liczba telefonów sięga w granicach 100 do 150. Zdarzają się dni, że jest ponad 150, ale to sporadycznie.
Co najbardziej lubisz w swojej pracy❓
Praca z pacjentem i w ogóle z drugim człowiekiem potrafi nauczyć cierpliwości oraz wyrozumiałości. „Klient nasz Pan” jak to mówią, ale każdy z nas wie, jak nieznośny potrafi być człowiek. Mimo to, najbardziej w swojej pracy lubię… cały mój dzień pracy! Wstaję do pracy z chęcią, każdy mój kolejny dzień to nowe wyzwania i obowiązki, co jest świetne!
Największe wyzwanie/ciekawa historia❓
Ciekawych historii jest dość sporo . Ale jedna z najciekawszych, to chęć zamówienia przez klienta „Medicopteru” w momencie, gdy usłyszał, że nie ma wolnej karetki. Cieszy mnie fakt, że ludzie wyobrażają sobie Liberandum jako tak rozwiniętą firmę.
Jeśli chodzi o transport, doskonale pamiętam sytuację (jeszcze z poprzedniej pracy), w której transportowana pacjentka uciekła, a wręcz wyskoczyła z jadącej karetki wprost pod jadące samochody. W ostatniej chwili udało się ją złapać. Po krótkiej szarpaninie i wyzwiskach w naszą stronę (krzyki o porwaniu, przebierańcach, a reszty może nie będę przytaczał), pacjentka próbowała się oddalić autobusem MPK. Dzięki reakcji przechodniów, autobus nie odjechał z przystanku do czasu przyjazdu policji. A tych zjechało się aż 6 radiowozów plus pies tropiący. A po co pies? Otóż, ktoś usłyszał Pani wyzwiska i uznał nas za porywaczy i zgłosił na policję porwanie.
Ostatecznie, po krótkiej rozmowie i ustaleniu przebiegu wydarzeń, transport był kontynuowany z asystą policji.
A największe wyzwanie? Hmm… każdy dzień, to nowe wyzwanie.